|
Love Story - "Talitha kum" recenzował Piotr Zegadło To właściwie concept album, zbudowany wokół przesłania dotyczącego ludzkiej godności i wartości oraz czystej miłości. I ten jasny, wyrazisty przekaz jest dużym atutem tej płyty.
1. Ponad wszystko Love Story to zespół, którego początki sięgają 2006 roku. "Talitha kum" jest ich debiutanckim albumem. To właściwie concept album, zbudowany wokół przesłania dotyczącego ludzkiej godności i wartości oraz czystej miłości. I ten jasny, wyrazisty przekaz jest dużym atutem tej płyty. Cieszy, że teksty utworów nie są przesłodzone, tylko mówią o konkrecie, bardziej kojąco ("Jestem kocham") lub też ostrzej ("Talitha kum"). Zdarzają się wprawdzie niezręczności czy kontrowersje stylistyczne - np. w "Song of", "Czystość w czasach popkultury" czy hip-hopowej wstawce do "Nie na darmo" - ale nie są na tyle bolesne, by przeszkodzić w pozytywnym odbiorze. Muzycznie jest soulowo i lekko rockowo. Płyta brzmi bardzo przyjemnie i "radiowo", co na pewno jest dużą zasługą producenta Leszka Łuszcza. Kompozycje mają naprawdę dobre melodie, od których trudno się uwolnić po przesłuchaniu. Aranżacje są proste i przestrzenne, sekcja rytmiczna razem z gitarą robią kawał dobrej roboty. Moje ulubione utwory to bujające "Ponad wszystko" otwierające płytę oraz ostatni utwór - "Czystość w czasach popkultury", nastrojowy i pięknie zaśpiewany. Można mieć czasem zastrzeżenia do wokalu liderki Magdy Frączek, ale niedoskonałości warsztatowe nadrabia ona siłą interpretacji. Miejscami też przeszkadzają nienajlepiej brzmiące skrzypce. Szkoda również, że kulminacyjna solówka gitarowa w "Mayday" trochę odstaje wykonawczo i brzmieniowo od poziomu płyty. Te wady jednak nie przesłaniają jakości albumu i świeżego powiewu obecnego zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej. Pozytywnie o krążku wypowiadali się m.in. Robert Cudzich i Marcin Jakimowicz - a ja się dołączam. "Talitha kum" to płyta, do której lubię wracać. |