|
Sal Solo - "i worship" recenzował Piotr Zegadło Muzyka jest na wskroś nowoczesna - loopy, syntetyczne brzmienia, do tego "żywa" gitara, instrumenty perkusyjne i znakomite wokale. Nie do końca jednak podoba mi się ostateczne brzmienie "i worship". Bogate aranżacje sprawiają czasem wrażenie chaosu, a nowoczesność nie zawsze można policzyć na plus. Mogło być lepiej. Szkoda, że nie jest, bo to naprawdę oryginalna produkcja...
1. Selah Sal Solo wydał kolejną płytę - z muzyką uwielbienia. "Album, jakich wiele" mógłby rzecz ktoś po zapoznaniu się z szatą graficzną okładki (mało gustowną zresztą) i tekstami. Ale po włożeniu krążka do odtwarzacza zmieniłby zdanie. Muzyka jest na wskroś nowoczesna - loopy, syntetyczne brzmienia, do tego "żywa" gitara, instrumenty perkusyjne i znakomite wokale - od delikatnych sopranów przez głos Sala po hip-hopową melorecytację. Do tego nie wszystkie wymienione z tyłu okładki utwory znajdujące się na albumie są wyraźnie podzielone na ścieżki. Jeden przechodzi w drugi pośród elektronicznych szumów, rozmaitych okrzyków, recytacji. Pierwszy utwór, "Glorify the Lord", znajdujący się na płycie w trzech wersjach jest rzeczywiście porywający. Doskonale wpasowany gitarowy riff, piękna melodia uzupełniana przez rapera... W drugiej wersji tej piosenki, z Salem Solo śpiewa... Polak, Grzegorz Kopala. Trzecia jest remixem, dokonanym przez poznańskiego 3miela. Nie jest może bardzo odświeżająca, natomiast dobrze zrobiona. Jest integralną częścią płyty, jak gdyby radykalniejszą jeszcze konsekwencją poprzednich brzmień. Nie czuć, by wrzucono ją tu na siłę, jak to często z remixami bywa. Z pozostałych utworów, poza znanymi wszystkim "Lord I Lift Your Name On High" i "He Is Exalted", wyróżniłbym mocne "The Battle Is The Lord's" oraz nastrojowe "Every Knee Shall Bow", z którego zaczerpnięto tytuł płyty. Nie do końca jednak podoba mi się ostateczne brzmienie "i worship". Bogate aranżacje sprawiają czasem wrażenie chaosu, a nowoczesność nie zawsze można policzyć na plus. Nie wszędzie pasuje mocny, natrętny, perkusyjny loop, jak i gitara Sala Solo z mocnym fuzzem. Słyszalne niestety tylko gdzieniegdzie instrumenty perkusyjne brzmią w najlepszym razie plastikowo. Nie zachwycają także sztuczne "dęciaki". Mogło być lepiej. Szkoda, że nie jest, bo to naprawdę oryginalna produkcja... |