Udany koncert Love Story w warszawskich Hybrydach zapowiada kolejną dobrą płytę.

26 kwietnia 2012 r. w studenckim klubie Hybrydy w Warszawie odbył się koncert zespołu Love Story, zorganizowany w ramach akcji "Wierność jest sexy". Wprawdzie publiczność nie zdołała wypełnić po brzegi sporego wnętrza Hybryd, ale zebrało się około 100 osób. Trochę obawiałem się o to, jak autorzy bardzo dobrze przyjętej płyty "Talitha kum" poradzą sobię na żywo. Początek koncertu raczej moich wątpliwości nie rozwiał - spokojna ballada zaśpiewana przez liderkę zespołu, Magdę Frączek, jedynie z towarzyszeniem fortepianu była dość nietypowym wyborem jak na utwór rozpoczynający klubowy koncertowy wieczór. Zdecydowanie lepiej wypadło premierowe "Wierność jest cudna", z energetycznym, silnym wokalem Magdy i świetną pracą nowocześnie brzmiącej sekcji rytmicznej. Te dwie mocne strony Love Story - śpiew i znakomita współpraca basu z perkusją - pozostały najjaśniejszymi punktami zespołu aż do końca koncertu. Ważną rolę miały również klawisze, w wyważony sposób spajające i "doprawiające" kolejne piosenki.

Liderka grupy, naturalna i bezpretensjonalna na scenie, przekazywała publiczności własne teksty nie oszczędzając swojego głosu. Zdarzające się czasem potknięcia intonacyjne niknęły wobec umiejętności interpretacyjnych Magdy i brzmienia jej śpiewu. Wokaliza w "Świętej różnicy" naprawdę robiła wrażenie. Dobrym ewangelizacyjnym pomysłem było odczytanie fragmentu Ewangelii według św. Marka jako wprowadzenia do "Talitha kum". Instrumentalnie, Joanna Frączek na skrzypcach miała zdecydowanie większe pole do popisu niż na płycie i moim zdaniem wykorzystała je w 100%. Nie przekonał mnie natomiast do siebie gitarzysta, który niewiele wniósł do przekazu płynącego ze sceny.

Ucieszyła mnie prezentacja kilku nowych piosenek, oprócz wspomnianego "Wierność jest cudna" także m.in. przyjętych mocnym aplauzem reggae'owego "Casanovy" i nastrojowej "Estery". Kolejna płyta zapowiada się więc nie gorzej od pierwszej. Czekamy!