|
Uparłam się i robię swoje... - z Julitą Starbałą znaną w środowisku muzycznym jako PUMA
rozmawiał Spaniel, 17.06.2004, Warszawa Jezus jest dla mnie przyjacielem, adwokatem, uzdrowicielem. Taką osobą, która jest w 100% przyjacielem. Powiedzieć o kimś, że jest moim przyjacielem to dla mnie bardzo odpowiedzialne stwierdzenie. Dla mnie nie można być przyjacielem po 2 latach. Ja swoje przyjaźnie mam od kilkunastu lat i dłużej i jest to dla mnie niesamowite błogosławieństwo Boże... Spaniel: Jesteś nową twarzą na scenie muzyki z przesłaniem chrześcijańskim. Możesz opowiedzieć historię powstania Twojej debiutanckiej płyty? Puma: Zrobienie płyty nie jest łatwe. Jeśli byłoby to takie proste to na rynku muzycznym powstawałoby mnóstwo płyt - o wiele więcej niż jest. Natomiast za tym idzie kasa, czasami nawet straszna: wejście do studia, muzycy sesyjni, tłoczenie płyt, drukowanie okładek, wydanie itp. Nie może być mowy o jakiejkolwiek pomyłce. Za dużo trzeba włożyć w to wysiłku i pieniędzy, żeby nie być pewnym tego, co się robi. Trzeba z góry mieć wizję nagrywanej płyty. Jeśli ktoś chce pisać w swoich tekstach o Bogu to znaczy, że naprawdę Go zna, albo Go szuka. Niektóre utwory z mojej płyty mają 8 lat i więcej. Są to utwory, które powstały za moich czasów oazowych, wtedy byłam we wspólnocie Ruchu Światło-Życie. Potem leżały i czekały na swój moment na wydanie. Był czas, kiedy chciałam nagrać płytę, robiłam demówki i zanosiłam je do dużych firm fonograficznych. Nie myślałam o własnym wydaniu płyty, czy z pomocą jakiejś małej firmy. Chciałam zacząć w dużej firmie i zobaczyć jak to pójdzie dalej. Oczywiście po dzisiejszych doświadczeniach wiem, że duża firma nie zawsze znaczy lepsza, czasem wręcz przeciwnie. Nie chciałam zmieniać swoich planów muzycznych na ich potrzeby. Jeśli coś robię, nagrywam własną płytę to potem się z tym utożsamiam i nie chcę się wstydzić tego, co zrobiłam. Wybrałam na płytę kawałki, które uważam, że są OK i za które się nie wstydzę. Jeśli ktoś ma mi coś do zarzucenia - to proszę bardzo - biorę to na siebie. Natomiast, jeśli bym się nagięła do tych dużych firm i zrobiła to, co oni chcą to pewnie byłoby mi wstyd. Nie chodzi mi o to żeby nagrać płytę za wszelką cenę i potem się za nią wstydzić. Aż w końcu nadszedł taki moment, kiedy Pan Bóg po prostu mnie dopadł - zamknął mi wszystkie drogi. Chciałam nagrać płytę dla Pana Boga, ale mówiłam - jeszcze nie teraz. Najpierw chciałam zrobić płytę taką jak ja chcę - swoją, a potem dla Niego. Ale okazało się, że On wcale tak nie chce. Bo być może byłoby tak, że gdybym nagrała płytę dla siebie to już nigdy nie nagrałabym płyty dla Niego. Chcę żyć z muzyki. Chcę robić to, co lubię, mówić to, co mam do powiedzenia i przy okazji móc się z tego utrzymać - to jest szczyt moich marzeń. Spaniel: I udaje Ci się to? Puma: Na razie jeszcze nie. Jesteśmy zespołem, którego w tej chwili zna mało ludzi, a przede wszystkim mało organizatorów koncertów. Myślę, że oni po prostu boją się nas zapraszać, bo nas nie znają. Ale to wszystko powoli zaczyna się zmieniać - gramy coraz więcej koncertów, coraz częściej puszczają nasze utwory w stacjach radiowych. Spaniel: Czy tylko w tzw. "chrześcijańskich"? Puma: Nie - w regionalnych również. Oczywiście, że płyta nie jest w każdym radiu w całej Polsce. Natomiast jeśli wiem, że płyta zostanie przesłuchana i puszczona, a nie wyrzucona do kosza - bo tak też się dzieje - to wysyłam ją do danej rozgłośni. Często jest tak, że płyta niestety nie dociera na antenę... Spaniel: Jak określiłabyś styl muzyczny Twojej płyty? Puma: Jest to mieszanka muzyki funk, soul, trochę elementów hip-hopu, namiastka jazzu, r'n'b - generalnie tego czego sama słucham. Spaniel: Czy taka muzyka jest w Polsce popularna? Puma: Nie (śmiech). Nie jest absolutnie popularna. Ale tak jak powiedziałam, nie będę robić czegoś, czego ktoś oczekuje tylko robię swoje. Sama jestem odpowiedzialna od A do Z za wszystko na tej płycie i liczę się z tym, że jednym się to spodoba a drugim nie. Generalnie jesteśmy krajem, który słucha muzyki rockowej. Pop, rock to się u nas sprzedaje. Ja nie będę robiła tego tylko dlatego, że to się sprzedaje - i nie będę się zmieniać tylko dlatego, że się to komuś nie spodoba. Uparłam się i robię swoje... Spaniel: ...i Pan Bóg Ci w tym błogosławi? Puma: Od kiedy zdecydowałam, że nagram płytę dla Niego to prowadzi mnie piorunem. Bo będąc w sytuacji - można o tym przeczytać na mojej stronie (przyp. red. www.puma.kdm.pl ) - gdzie masz materiał, ale nie masz muzyków, kasy, ani żadnych perspektyw, można to nazwać szaleństwem. Natomiast jeśli robisz szaleństwo z Panem Bogiem i On Cię wspiera i naprawdę tego chce, to nie ma się czym martwić. Dla mnie ta płyta jest jednym wielkim cudem - od samego początku do końca. Bo mieć materiał na płytę to dopiero początek drogi - dalej jest o wiele więcej problemów. W moim przypadku natomiast okazało się, że i pieniądze się znalazły - bo ktoś dał czy pożyczył, że zawodowi muzycy, którzy grają 20 lat na scenie, którzy zarabiają porządne pieniądze i żyją z tego - przychodzili i zgodzili się grać za darmo - dla mnie to Cud Boży. Zależało mi na tym, żeby ta płyta dobrze zabrzmiała, żeby to było zawodowstwo, a nie amatorstwo - i tak się stało. To, że Pan Bóg dotknął wszystkich tych ludzi to jest absolutnie cud. I ta płyta jest niesamowitym świadectwem także dla mnie samej. Dla mnie ona jest prowadzeniem Bożym, i gdyby nie ona, to nie byłabym na tym etapie, na którym teraz jestem. Przed decyzją nagrania płyty miałam dosyć długi czas posuchy, kiedy jakieś 10 lat nie byłam we wspólnocie, w której przeszłam całą formację. Po prostu odeszłam od wspólnoty i odwróciłam się od Pana Boga. Wyszło to bardzo niewinnie. Nie było jakiegoś obrażania na Pana Boga czy sytuacji, która spowodowałaby, że się od Niego odwróciłam. To działo się stopniowo - w pewnym momencie okazało się, że jestem już tak daleko, że nie wiem jak wrócić. Później życie toczy się swoim torem i wydaje ci się, że nie ma już szans żeby do Niego wrócić - a to Szatan wciska nam do głowy takie głupoty. Nagle okazuje się, że to nie jest tak, jak myślisz. Przeciwnie JEGO bardzo interesuje to, co się z tobą dzieje i ciągle dopomina się o Ciebie. Przez te wszystkie lata były takie sytuacje, kiedy ON łamał mi kark, siadałam załamana (mimo, że odpowiadało mi moje życie) i płakałam: "Panie nie chcę bez Ciebie żyć. Po co się zajmować muzyką i tym wszystkim, jeśli bez Ciebie traci to sens". Potem okazywało się, że można jednak tą płytę nagrać, są ludzie, robi się fajny klimat i to był bardzo mocny argument żeby przyprowadzić mnie z powrotem do Niego. Przez to zaczął mnie też przyprowadzać do mojej wspólnoty - znowu wyjazdy wakacyjne, rekolekcje - gdzie przez tyle lat w ogóle nie było żadnych ruchów z mojej strony. Nagle okazało się, że spotkałam ludzi - muzyków chrześcijan, którzy bardzo mi pomogli i pokazali, że naprawdę niewiele trzeba żeby do Niego wrócić. Wystarczy szczere pragnienie - jeśli tylko nie masz zatwardziałego serca - a z tym trudno :) bo po tylu latach jest zatwardziałe strasznie - On przyjmuje Cię z otwartymi ramionami jak syna marnotrawnego. Spaniel: Kim dla Ciebie jest Jezus? Puma: Jezus jest dla mnie przyjacielem, adwokatem, uzdrowicielem. Taką osobą, która jest w 100% przyjacielem. Powiedzieć o kimś, że jest moim przyjacielem to dla mnie bardzo odpowiedzialne stwierdzenie. Dla mnie nie można być przyjacielem po 2 latach. Ja swoje przyjaźnie mam od kilkunastu lat i dłużej i jest to dla mnie niesamowite błogosławieństwo Boże. Wiem, że On tych ludzi nie bez powodu postawił na mojej drodze, a jedną z nich jest x. Justyn Ziembiński z Radia Praga, który jest ojcem chrzestnym tej płyty, a przy okazji kompozytorem i autorem tekstu jednej piosenki. Wiem, że gdyby nie zagrzewał mnie emocjonalnie i materialnie żebym dokończyła ten projekt, to sama bez jego wsparcia nie dałabym po prostu rady. Nagrywanie tej płyty, granie koncertów itd. jest moją osobistą drogą uzdrowienia i modlitwy. Wcześniej muzykowanie dla mnie nie miało nic wspólnego z modlitwą, teraz staram się żeby koncert był przesłaniem i modlę się o to żebym była na tyle otwarta, żeby Pan Bóg działał przeze mnie wśród tych wszystkich ludzi. I po to przede wszystkim są te koncerty - a nie tylko żebyśmy się fajnie bawili - chociaż wiem, że fajnie się dobrze bawić na koncertach. Bo jeśli to jest tylko zagranie koncertu i fajna zabawa, to szkoda czasu. Jeśli naprawdę nic się nie wydarzyło, to nie miało to sensu. Dla mnie ważna jest i moja osobista przemiana i każdego, kto w tym uczestniczy. Spotkałam się z osobami niewierzącymi, które przychodziły do mnie po koncercie i mówiły, że chcą rozmawiać o Bogu i chcą o Nim słyszeć. To jest wielki cud. Spaniel: Dzięki za rozmowę. Puma: Również dziękuję. |