|
Reggae mistyczne - rozmowa z Wojtkiem Kowalskim z krakowskiej formacji reggae - Izaiash
rozmawiała Ikah, 22.06.2004, Kraków Ktoś nazwał tą muzykę reggae mistyczne. Fenomen Izaiasha być może polega właśnie na tym, że łączą się serca i wychodzi bardzo autentyczne pragnienie więzi z Panem Bogiem. To ludzi elektryzuje i oni się w tym potrafią odnajdywać, bo czują to samo, mają tego samego Boga Ojca... Ikah: W Izaiashu zafascynowały mnie teksty... Na ogół w reggae jest tak, że najczęściej powtarzającym się słowem jest "Babilon". Reggae'owcy śpiewają o tym jaki to on jest zły, jak nas gnębi itp. Natomiast u Was tym słowem kluczowym, przewijającym się przez wszystkie utwory jest "Syjon". Skąd taki pomysł? Wojtek Kowalski: Teksty wypływają z konkretnych doświadczeń, z trudu życia. I w takich momentach oparcie w Piśmie Świętym dawało nadzieję, że jest takie miejsce, do którego człowiek dąży, za którym tęskni, którego pragnie. Tym miejscem jest Syjon, duchowa rzeczywistość. To jest symbol; o Syjonie jest mowa w całym Piśmie Świętym, w różnych kontekstach. Nie chodzi tylko o górę, na której jest dobrze, na której się tylko tańczy. Przed laty Brygada Kryzys śpiewała "Wracamy do Raju, Bóg nas prowadzi na Syjon" W tamtym czasie smutnego PRLu ten utwór był niejako wejściem w coś innego, był wołaniem o prawdziwy dom, o wolność, o sens. Dla mnie Syjon jest zbliżeniem się do tajemnicy - Syjon to symbol, przez który wchodzi się w duchowy wymiar. Ilekroć się to słowo pojawia w tekstach, to czuć w tym pewną niezwykłość, tu nie chodzi o górę, tu chodzi raczej o głębię, do której się dąży, której się pragnie. Ikah: W historii zespołu opublikowanej na Waszej stronie internetowej, piszecie, że zespół był projektem na jeden koncert, że nie ma stałego składu, regularnych prób... A równocześnie nagraliście płytę, gracie koncerty... Czy nie odnosisz czasem wrażenia, że to nie jest Wasz zespół? Bo tak po ludzku on w ogóle nie powinien istnieć... Być może macie do spełnienia jakąś misję i Bóg pokazuje, że nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych? Wojtek Kowalski: Jest to śmiałe stwierdzenie, ale na naszej płycie, na okładce jest napisane, że "Izaiash żyje życiem Stwórcy" i to dużo wyjaśnia. Ale to prawda, powstaliśmy po to aby zagrać dla przyjaciół. Skład był bardzo eksperymentalny; nie wszyscy w zespole słuchali reggae, połączyła nas chęć by zagrać dla znajomych. Zagraliśmy ten pierwszy koncert zostawiając sprawę otwartą; co się wydarzy to przyjmiemy. To, że nam ktoś zaproponował studio, za które nie musieliśmy płacić, to była dla nas okazja i znak, że wchodzimy w to, bo jeszcze coś jest do zrobienia. Po płycie nikt się nie spodziewał, że będą koncerty, pragnieniem było by je grać, ale czuliśmy, że sprawa jest bardzo trudna, ponieważ próby miewaliśmy rzadko a do tego perkusista jest z Gliwic. Ale kilka koncertów się odbyło - to nas zaprosił ksiądz, to Piwnica przy Dominikańskiej... Obecnie każdy z nas, muzyków Izaiasha podchodzi w sposób wolny to tego projektu. Jeśli w przyszłości będzie druga płyta - świetnie, ale czy my do tego będziemy dążyć z taką siłą jak w wypadku płyty pierwszej, kiedy czuliśmy, że to rzeczy same się dzieją, - nie wiem... Izaiash póki co, żyje... Sprawa jest otwarta.....jak przestrzeń. Ikah: Znowu odwołam się do historii zespołu... Piszesz tam, że grałeś kiedyś w kapeli punkowej. Opowiedz coś o tym... Jesteś buntownikiem? Wojtek Kowalski: Punk fascynuje dlatego, że stawia sprawę na ostrzu noża i w sposób radykalny, jasny, otwarty, pełen ekspresji wyraża swoje myśli, swoje postawy. To było pociągające dla mnie, młodego. W obliczu różnych dziwactw - musiałem chodzić w mundurku, kazano mi chodzić na pochody pierwszomajowe, punk dawał mi takie oparcie, mogłem powiedzieć "nie". Nie chciałem pewnych rzeczy robić, których nie czułem, które mi się nie podobały. Więc wyszło od buntu. Ale bunt może być dobry wtedy jeśli jest twórczy, i kiedy prowadzi do szukania alternatywy życia czy sposobu wyrażania siebie, bycia autentycznym. W tamtym punkowym okresie chyba stałem się wrażliwy. Dlatego do dzisiaj to cenię, mam wielki sentyment do kapel, które są dla mnie wyznacznikiem tej muzyki. Oddzieliłbym punk od takiego bezsensu, od beznadziei, od "no future" czy od picia. Punk jest alternatywą, która może prowadzić do wzięcia życia w swoje ręce. Buntownik...? Bunt dotyczy zawsze tej sfery najgłębszej, ostatecznie dotyczy on zła. Opór wobec zła jest czymś dobrym, jeżeli to jest bunt to jestem buntownikiem. Ale bunt prowadzi do wojowania i chciałbym być wojownikiem, tak jak w tekście Armii "Chcemy wygrywać wojny, wojny bez łez..." Ikah: Gdzie Was będzie można posłuchać w najbliższym czasie? Wojtek Kowalski: Nasze duszpasterstwo jezuickie organizuje spotkania dla młodzieży w Starej Wsi (woj. podkarpackie) pod koniec lipca i tam mamy zamiar zagrać. Ikah: Gracie muzykę reggae... Czy uważasz, że jest to dobry gatunek do ewangelizowania? Nie boisz się, że mieszanka symboliki biblijnej, chrześcijańskiej i symboliki rasta może to zbyt skomplikować? Wojtek Kowalski: Nie ma takiego kalkulowania, że mieszamy jakieś style, jakieś symboliki. Po prostu w sposób naturalny wystarczy się wsłuchać w serce. Reggae jest proste, jest monotonne, jest dobrym nośnikiem dla słów które nie mają rymu. To tworzy taką przestrzeń, w której wszystko może się pojawić, w której wszystko oddycha. Tutaj nie było kalkulacji i jakiegoś specjalnego wyboru. Kiedy wziąłem gitarę i zacząłem nucić sobie "Wojownicy śpią" , to za moment już widziałem, że to będzie taki rytm. To był taki naturalny poryw serca. Czuliśmy, że przez tą muzykę możemy dużo powiedzieć. Nie było szukania formy, ona się sama pojawiła i została przyjęta. Ikah: O Waszej muzyce mówicie, że ma wymiar modlitwy... Jak ludzie zachowują się na koncertach? Czy miałeś takie doświadczenia, że ktoś po koncercie podszedł do Ciebie i powiedział, że przeżył coś niesamowitego, że była to dla niego np. najlepsza modlitwa, jakiś przełom itp.? Wojtek Kowalski: O przełomach nic mi nie wiadomo, natomiast bywało, że ludzie dziękowali, za koncert, który dla nich był doświadczeniem duchowym i z tego się cieszę, bo to jest potwierdzenie, że ten rytm jest dobrą formą do głoszenia przesłania. Ta muzyka, jej monotonia pomaga ludziom się zbliżyć do tajemnicy jaką jest obecność Boga w świecie. To, że ludzie śpiewają słowa na koncertach pokazuje, że te słowa są im bliskie. Ktoś nazwał tą muzykę reggae mistyczne. Fenomen Izaiasha być może polega właśnie na tym, że łączą się serca i wychodzi bardzo autentyczne pragnienie więzi z Panem Bogiem. To ludzi elektryzuje i oni się w tym potrafią odnajdywać, bo czują to samo, mają tego samego Boga Ojca. Tak to działa. Ikah: No to na koniec powiedz jeszcze gdzie można dostać Waszą płytę? Wojtek Kowalski: Płytę naszą można kupić w sklepie Paganini oraz poprzez kontakt ze mną. Ikah: Dzięki za wywiad! |